Tuż przed zakończeniem roku liturgicznego przypada szczególne święto – szczególne dla wszystkich posługujących przy ołtarzu, a więc przede wszystkim ministrantów. 21 listopada wspominamy bowiem świętego Tarsycjusza, który jest naszym patronem.
Święty Tarsycjusz miał być akolitą Kościoła Rzymskiego. Nie znamy bliżej daty jego śmierci – przypuszcza się, że poniósł śmierć męczeńską za panowania cesarza Decjusza (lata 249-251), panowania naznaczonego krwią prześladowanych chrześcijan. Więzionym wyznawcom Chrystusa zanoszono potajemnie Komunię Świętą, a gorliwością w obsługiwaniu świętych męczenników wyróżniał się św. Tarsycjusz. Pewnego dnia został napadnięty przez grupę pogańskich chłopców, a broniąc niesionego Skarbu został dotkliwie pobity. Wkrótce potem zmarł – jak prawdziwy sługa i męczennik Chrystusa.
Tradycją jest, że w dniu patronalnego święta ministrantów spotykamy się – najpierw przy ołtarzu, aby wspólnie się modlić, później zaś w przykościelnej sali, by spędzić razem czas na rozmowach i na małym poczęstunku. Nie inaczej było i tym razem. Sprawowana w ubiegły czwartek Eucharystia w szczególny sposób koncentrowała się na ministrantach i ich służbie. W czasie kazania ksiądz Tomasz, który jest opiekunem naszej grupy, przypomniał co oznacza bycie ministrantem. Ministrant służy kapłanowi i ludowi Bożemu, a przez to służy samemu Bogu. Ministrant jest także tym, który niesie znaki: określone przedmioty, które mają istotne znaczenie dla liturgii, ale przede wszystkim sam jest znakiem, swoim zachowaniem w szkole i w domu świadcząc o przynależności do Chrystusa.
Ponadto, podczas sprawowanej Eucharystii kolejne grupy chłopców wstąpiły na wyższe stopnie posługi przy Ołtarzu. Po kilkumiesięcznym przygotowaniu kandydatami na ministranta zostali Michał Adamik, Mariusz Gąsior, Andrzej Lewiński, Oktawian Rojek i Adrian Winiarski. Po złożeniu przyrzeczeń włożyli tradycyjne elementy stroju ministranta: sutankę i białą komżę – symbol czystości. Natomiast Filip Grzybek, który przez ostatni rok jako kandydat uczył się służby liturgicznej, złożył swoje przyrzeczenie i otrzymał kołnierz jako znak pełnej godności ministranta. Dla kolejnych dwóch ministrantów skończył się natomiast czas posługi w komży: Mateusz Mleczko i Szymon Wróbel zamienili bowiem krótki biały strój na albę, która oznacza godność ministranta Słowa Bożego – lektora. Wszyscy natomiast odnowiliśmy nasze przyrzeczenia, dziękując w ten sposób za dar powołania ministranckiego, a za wstawiennictwem naszego patrona prosiliśmy o siły i wytrwałość w dalszej służbie.
Część nieoficjalna miała miejsce w oddanych niedawno do użytku nowych salkach w podziemiu naszego kościoła. Dla wielu z nas, a także dla naszych rodziców, którzy razem z nami uczestniczyli w spotkaniu, była to okazja, aby jeszcze raz zobaczyć efekty prac, które wielkimi krokami zbliżają się już ku końcowi. Był poczęstunek, czas na rozmowy i omówienie naszych obowiązków i planów – rozpoczyna się przecież okres kolędowy, dla ministrantów szczególnie pracowity, a razem z nim Adwent z roratami i Święta Bożego Narodzenia, do których trzeba się dobrze przygotować.
Służba ministranta przejawia się przede wszystkim w obecności przy Ołtarzu i asystowaniu kapłanowi w czynnościach liturgicznych. Ministrantem nie przestajemy jednak być, zdejmując komżę i wychodząc z kościoła – godność bycia ministrantem zobowiązuje do bycia przykładem także w codziennym życiu, w domu, szkole, na podwórku. Jest to szczególnie ważne, bo w ten sposób reprezentujemy już nie tylko siebie, ale całą ministrancką wspólnotę, parafię, a przede wszystkim Chrystusa i jego naukę.