Strugi deszczu i głębokie kałuże nie przeszkodziły, by w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa iść ulicami naszego miasta. W tym roku procesję z Najświętszym Sakramentem przyjęli mieszkańcy ulicy Słowackiego i osiedla Korfantego. Przyjęli godnie, o czym świadczą przystrojone okna i domy leżące na trasie procesji, a także same ołtarze, przygotowane z najwyższą starannością.
Warunki pogodowe nie odstraszyły wiernych z pozostałych części naszej parafii, którzy licznie stawili się pod kościołem, skąd wyruszała tegoroczna procesja, a następnie schronieni pod parasolami wędrowali Aleją Zjednoczonej Europy w stronę ul. Słowackiego. W najgorszej sytuacji byli ministranci, sprawujący określone funkcje i w związku z tym pozbawieni możliwości ukrycia się pod parasolami. Poświęceniem wykazali się też niosący baldachim górnicy, osłaniając przed deszczem kapłana niosącego monstrancję sami nie uchronili się przed zmoknięciem.
Nie zabrakło również pocztów sztandarowych i dzieci, które sypiąc kwiaty w ten sposób przystroiły trasę procesji prawdziwym dywanem. W procesji szły również dzieci w komunijnych strojach, zarówno te, które Ciało Chrystusa przyjęły kilka tygodni temu, jak i te, które obchodziły pierwszą rocznicę przyjęcia Komunii Świętej. Z tej okazji, podczas Mszy Świętej odnowiły one swoje przyrzeczenia. Niestety, z powodu niesprzyjających warunków nie udało się podtrzymać tradycji sprawowania Eucharystii na placu kościelnym, więc po zakończeniu procesji zgromadziliśmy się w naszej świątyni, by tam sprawować liturgię.
Wcześniej natomiast modliliśmy się przy kolejnych ołtarzach, z których każdy akcentował inny element charakteryzujący chrześcijańską wspólnotę. Pierwszy wskazywał na rodzinę, która jest solą ziemi – podstawową cząstką, nadającą sens i smak każdej większej wspólnocie – religijnej czy społecznej. Wezwanie płynące z drugiego ołtarza: dzielmy się wiarą, przypomniało nam, że wiarę – tak jak miłość – mnoży się wtedy, gdy się nią dzielimy. Przy trzeciej stacji naszej procesji towarzyszyło nam z kolei hasło: jesteśmy pielgrzymami, akcentujące sens chrześcijańskiego życia jako często niełatwą wędrówkę, na której końcu czeka jednak najcenniejsza nagroda – Niebo.
Padający deszcz z pewnością utrudnił udział w procesji Bożego Ciała, jednak – jak podkreślał ks. proboszcz – to kolejny trud, ofiarowany na chwałę Bożą i z pewnością miły Panu. Był to również doskonały wyraz przynależności do naszej parafialnej wspólnoty i – mimo przeciwności – najlepsze świadectwo naszej chrześcijańskiej postawy.