Uroczysta Eucharystia Wielkiego Czwartku zakończyła się przeniesieniem Najświętszego Sakramentu do „ciemnicy”. Jest to symbol uwięzienia i osamotnienia Jezusa, który pojmany w ogrodzie oliwnym czeka na sąd, krzyż i śmierć. Dziś czeka na każdego z nas, aby w ciszy pustego kościoła ze skupieniem adorować Go, nie jak uczniowie śpiący w ogrodzie Getsemani, lecz trwając przy Nim na modlitwie i rozważaniu Męki Pańskiej.

Od najdawniejszych czasów Kościół nie sprawuje w Wielki Piątek Ofiary Eucharystycznej. Rano jeszcze raz przeszliśmy razem z Chrystusem drogę krzyżową, natomiast wieczorem będziemy rozważać mękę i śmierć Zbawiciela.

Na znak najwyższego uniżenia kapłani upadną przed Ołtarzem i leżąc krzyżem oddadzą hołd Jezusowi. W tym czasie nie odmawia się żadnych modlitw, nie śpiewa się. Jest milczenie, cisza. To milczenie ma podkreślić pustkę po kimś bliskim, krewnym, znajomym, przyjacielu. Bo cóż mówić w obliczu śmierci? Wobec spraw ostatecznych zachowujemy milczenie. Milczenie wielkopiątkowe oznacza także szacunek i cześć dla Syna Bożego Jezusa, który poszedł na Kalwarię za nas, za nasze grzechy.

Liturgia Słowa jest skoncentrowana na zbawczej męce naszego Pana. Pierwsze czytanie zawiera proroctwo Izajasza ukazujące cierpienia Sługi Pańskiego. Przez pokolenia były to słowa niezrozumiałe dla czytelników Biblii, bo zapowiadały tajemnicze zastępstwo, że ktoś jeden będzie cierpiał za wszystkich. Gdy dziś czytamy te słowa widzimy, że spełniły się one na Synu Maryi. „On się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści…” On wziął na siebie cały ciężar ludzkości – wszystkie cierpienia i grzechy – począwszy od pierwszego człowieka, aż do ludzi, którzy będą żyli w czasie Jego drugiego, chwalebnego przyjścia. Następnie rozważać będziemy Mękę Pańską, słuchając opisu świętego Jana Apostoła – naocznego świadka tych wydarzeń.

Po Ewangelii następuje modlitwa powszechna, w której modlimy się za wszystkich, za cały świat, za wierzących i niewierzących. Bo Ofiara Chrystusa obejmuje wszystkich ludzi, wszystkie czasy. Nie ma człowieka, za którego Jezus nie umarł.

Wieczorem z pokorą ucałujemy Chrystusowy Krzyż – drzewo, na którym zawisło Zbawienie Świata. Krzyż był niegdyś znakiem hańbiącej śmierci, jednak dla chrześcijan jest znakiem zwycięstwa i naszego zbawienia. Kapłan stopniowo odsłania go i śpiewa: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata”. Oznacza to, że Chrystus wybrał taki sposób zbawienia nas: przez cierpienie, tzn. wziął na siebie nasze cierpienia. Całując Krzyż Jezusa módlmy się w głębi serca, abyśmy umieli zaakceptować nasze cierpienia, złożyć je na Krzyżu Jezusa. Na koniec, zgodnie z wielowiekową tradycją odprowadzimy Pana do grobu, który – jak się okaże w niedzielny poranek – nie jest znakiem klęski, lecz zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Będziemy czuwać przy nim dzisiejszego wieczora i przez dzień jutrzejszy.

Trwając na modlitwie rozważajmy misterium męki i śmierci Chrystusa, która przyniosła wyzwolenie całemu światu i każdemu z ludzi. Niech to rozważanie doda nam siły do ciągłego nawracania się, abyśmy już nie żyli dla siebie, ale dla Tego, który dla nas umarł i zmartwychwstał.

ABY ZOBACZYĆ ZDJĘCIA KLIKNIJ TUTAJ