To już kolejna uroczystość, potocznie nazywana Bożym Ciałem, za nami. Tylko czym owe święto naprawdę jest? Gdyby pokusić się o ujęcie tego wydarzenia jednym słowem, jakie byłoby to pojęcie? Boże Ciało – Pochód? To określenie chyba lepiej koresponduje z wydarzeniami majowymi. Manifestacja? Z kolei ten termin bardziej ilustruje stan rzeczy na ulicach, gdzie zebrani wyrażają swój bunt. Czy w takim razie jest to tradycja wpisana w naszą wiarę? Wydaje się to być sformułowanie bardziej trafne dla malowania jajek w święta wielkanocne. Może więc dzień wolny od pracy? Istotnie, jednak nie jedyny. Pojawia się więc pytanie: ‘o co tak właściwie chodzi?’.
Pojęcie śmierci męczeńskiej wydaje się być powszechnie znane. Jednak zdaje się z goła nie pasować do tematu, głównej myśli. Wspólnym mianownikiem jest tu odważne przyznanie się do wiary. Odwaga to cecha, która z pewnością jest charakterystyczna.
Z pewnością na kartach starożytności zapisało się wiele śmierci męczeńskich. Znane jest okrucieństwo choćby cesarza Nerona. Ale czy dzisiaj nie można mówić o prześladowaniach za wiarę? Z danych na 2011 rok wynika, że na całym świecie prześladowanych jest około 100 mln chrześcijan.
Dziś powszechny, a wręcz modny jest ateizm. Przecież wierzący to ludzie, którzy pokładają swą ufność w bajki.
Istnieje jednak pewna niespójność. Zgodnie z obecnymi sloganami osoba wierząca jest słaba. Jednak jak to się ma do twardej rzeczywistości, z którą musi się ona zmierzyć? Wizualizacją takiego stanu rzeczy jest sytuacja, kiedy ktoś ze względu na swoje przekonania religijne ‘odstaje od innych’. Niejednokrotnie można spotkać się z wyśmianiem, wręcz pogardą, brakiem zrozumienia i akceptacji.
Procesja Bożego Ciała jest publicznym przyznaniem się do swojej wiary. Powinna być to zewnętrzna czynność, której podłożem jest wnętrze człowieka.
Nie tak dawno zakończyliśmy okres wielkanocny. W Wielki Czwartek wspominaliśmy pamiątkę ustanowienia Sakramentu Kapłaństwa oraz Eucharystii. Także w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej nasze myśli zwrócone są na dar Mszy Świętej.
„Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”
My tak jak uczniowie z Emaus jesteśmy świadkami cudu, który dokonuje się podczas każdej Eucharystii.