Wspomnienie „Prezesa”

    „Prezes” – taki właśnie przydomek przylgnął do Niego już w czasach seminaryjnych. Tą i wieloma innymi ciekawostkami zarówno ze studenckiego, jak i kapłańskiego życia zmarłego ks. Proboszcza Stanisława Garbocza podzielili się z parafianami jego przyjaciele i współpracownicy podczas wieczoru wspomnień, który miał miejsce w czwartek 27 czerwca.

     Wieczór poświęcony ks. Stanisławowi rozpoczęła uroczysta Eucharystia, którą sprawowali m.in. ks. prałat dr Stanisław Puchała – kolega rocznikowy ks. Garbocza, proboszcz parafii katedralnej pw. Chrystusa Króla w Katowicach; ks. Stanisław Gańczorz, żorski dziekan, proboszcz parafii św. App. Filipa i Jakuba; jego poprzednik, ks. prałat Jan Szewczyk, a także duszpasterze naszej parafii i wywodzący się z naszej wspólnoty ks. Bartłomiej.

      Po zakończonej Mszy Świętej rozpoczął się wieczór wspomnień o zmarłym proboszczu. Swoimi, często osobistymi refleksjami, dzielili się koledzy rocznikowi – wspomniany wcześniej ks. Puchała oraz ks. Wojciech Grzywocz, który obecnie pracuje jako misjonarz w Kamerunie, a jako kleryk dzielił z ks. Garboczem zarówno pokój, jak i szkolną ławkę. Obaj podkreślali zdolności organizacyjne ks. Stanisława (stąd jego osobliwe przezwisko), co znalazło potwierdzenie także w późniejszym czasie, kiedy to w niełatwych warunkach pod okiem ks. Garbocza powstawał nasz kościół. Mógł on zawsze liczyć na wsparcie zarówno parafian, jak i przyjaciół: gdy pewnego dnia ks. Puchała wraz z grupą studentów pomagał przy budowie, prace posuwały się do przodu tak intensywnie, że w pewnym momencie zabrakło nawet cegieł. Kilka ciekawych wspomnień z tego okresu przybliżył także ks. prałat Szewczyk, który jako ówczesny dziekan wspierał powstawanie nowych parafii na osiedlach Pawlikowskiego i Sikorskiego. Wszyscy natomiast zgodnie podkreślali, jak pogodnym i serdecznym człowiekiem był kleryk, a później ksiądz Garbocz, mimo trudności, z jakimi często musiał się mierzyć.

      Równie ciepło wspominali Proboszcza jego współpracownicy, którzy tego dnia jeszcze raz wracali pamięcią do czasów swojej duszpasterskiej posługi w żorskiej wspólnocie. Najdalej sięgnął ks. Janusz Rudzki, nasz wikary w latach 1990-1994, do niedawna proboszcz w podraciborskich Nieboczowach. Ks. Rudzki wspominał czasy, kiedy księża zajmowali jeszcze pomieszczenia w zakrystii, a perspektywa budowy probostwa była dość odległa. Spartańskie warunki mieszkaniowe wynagradzała jednak rodzinna atmosfera, której nie dało się nie odczuć. Z kolei ks. Zbigniew, żorski wikary w latach 2001-2005, wspomniał emocje, jakie towarzyszyły pierwszemu spotkaniu z ks. Stanisławem, kiedy jako młody wikary został skierowany do naszej parafii. Swego rodzaju rozmowa kwalifikacyjna szybko przerodziła się jednak w przyjacielskie spotkanie, a stres z powodu konfrontacji z nowym szefem okazał się niepotrzebny. – Ksiądz Stanisław był zasadniczy w sprawach zasadniczych, natomiast w kwestiach drugorzędnych bywał spolegliwy, co nierzadko udawało się wykorzystać – dodał ks. Zbigniew. – Miał jedną słabość – do mnie – żartował z kolei ks. Janusz Badura, który posługę wikarego sprawował w naszej parafii w latach 1999-2003, a obecnie jest proboszczem w wodzisławskiej wspólnocie pw. św. Herberta. Przytaczał on wiele ciekawych anegdot, podkreślając tym samym serdeczną atmosferę, jaka panowała na probostwie, nawet mimo takich wpadek, jak chwilowe zagubienie psa Nera – pupila ks. Proboszcza.

      Po części oficjalnej przyszedł czas na mniej formalne spotkanie przy ognisku w parafialnym ogrodzie, na które zaproszono przybyłych gości i obecnych na spotkaniu parafian. Była to doskonała okazja, by porozmawiać z dawno niewidzianymi duszpasterzami, którzy chętnie wspominali czas posługi w naszej parafii, podkreślając dobrą współpracę z „Prezesem”.