A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im, mówiąc: „Bierzcie, to jest Ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym”.

Mk 14, 22-25

     Wielki Czwartek – jak można najkrócej streścić istotę pierwszego dnia Triduum? Pamiątka ustanowienia dwóch Sakramentów.

     Biorąc je pod uwagę, nasuwa się na myśl temat powołania. I nie chodzi tu wcale tylko i wyłącznie o Kapłaństwo.

     Wielu ludzi powołanie kojarzy z życiem kapłańskim lub zakonnym. Jak więc Eucharystia może być powołaniem?

    Powołaniem oczywiście może być poświęcenie całego, swojego życia tylko Bogu. Gdyby jednak na tym poprzestać, byłoby to ogromnym spłyceniem tematu, ponieważ bezwzględnie każdy człowiek został powołany przez Boga – powołany do świętości. W tym świetle i Kapłaństwo i Eucharystia okazują się mieć wspólny mianownik.

     Podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus dał początek Kapłaństwu. Dziś jest to temat wywołujący wiele burzliwych emocji. Można narzekać, jednak istnieje także druga alternatywa. Zwrócenie się do Boga o święte powołania. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. ” (Mt 9, 37-38).

      Może czasami nie zdajemy sobie sprawy, że gdyby nie Kapłaństwo, nie byłoby mowy o Eucharystii. I w tym momencie wracamy do punktu wyjścia.

      45 minut poświęcone na 7 dni każdego tygodnia. Nie każdemu taki rachunek się podoba. Coraz mniej wiernych traktuje Mszę świętą jako łaskę, dar i potrzebę serca. Eucharystia staje się coraz częściej obowiązkiem, nierzadko podyktowanym próbą wpasowania się w przyjęte standardy albo nawet nonsensem i ogromną stratą czasu.

    W czasie Wielkiego Postu rozważaliśmy mękę Chrystusa. Droga krzyżowa, Gorzkie Żale – dzięki tym nabożeństwom mogliśmy uczestniczyć w cierpieniu Zbawiciela. Jezus oddał swoje życie za nas. Teoretycznie każdy to wie. Tylko czy to robi jeszcze jakieś wrażenie? Czy ofiara z życia samego Chrystusa jest jeszcze traktowana jako niezwykły akt miłości Boga do nas?

     Chrystus umarł na krzyżu, ustanawiając wcześniej Sakrament Eucharystii. To co dokonało się prawie dwa tysiące lat temu, ponownie dzieje się na Ołtarzu podczas każdej Mszy świętej. Jesteśmy świadkami cudu. Niestety, jakże często bywamy na ten cud obojętni.

    Obyśmy nigdy nie zapomnieli, czym tak naprawdę jest Msza święta i jak istotna jest nasza modlitwa w intencji świętych powołań kapłańskich i zakonnych.