Jak wiadomo, gdyby nie powołanie, najprawdopodobniej nigdy byśmy się nie spotkali i nie doszłoby do tej rozmowy. Kiedy Ksiądz je odczuł i postanowił, że zostanie kapłanem?

Będąc uczniem szkoły podstawowej zostałem ministrantem. Nie było to zaraz po przyjęciu I Komunii św., lecz trochę później. Myślę, że to już wtedy rodziło się moje powołanie, ponieważ myśląc o przyszłości, po szkole podstawowej zacząłem naukę w liceum a nie w technikum (bo było krócej). Jednocześnie dużo udzielałem się w życiu parafialnym…

Z jakiej parafii się Ksiądz wywodzi i w jakich parafiach dotychczas miał okazję posługiwać?

Pochodzę z parafii p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej w Knurowie. Dotychczasowa moja kapłańska droga wiodła przez Pszów (sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej) i Chorzów Batory (Parafia Jezusa Chrystusa Dobrego Pasterza).

W naszej parafii opiekuje się Ksiądz grupą ministrantów oraz Dzieci Maryi. Czy we wcześniejszych parafiach miał Ksiądz jakieś doświadczenia z tymi grupami, czy po prostu powierzano Księdzu inne obowiązki?

Jak już wspomniałem, sam wywodzę się z grupy ministrantów. W każdej parafii opiekowałem się też tą grupą. Dodam, że moją pracę magisterską również poświęciłem służbie ołtarza. Jeśli natomiast chodzi o Dzieci Maryi, to opiekowałem się tą grupą w Pszowie, no i teraz w Żorach.

Jak wiadomo czasy się zmieniają. Grupy parafialne takie jak Oaza, Dzieci Maryi czy chociażby ministranci, nie są już tak licznymi grupami jak w ubiegłych latach. Zastanawiał się Ksiądz nad tym, jak zachęcić młodzież do zaangażowania w życie parafii?

Zgadzam się z twierdzeniem, że nie są to aż tak liczne grupy. Myślę, że dużo zależy od duszpasterza. Uważam, że z dziećmi i młodzieżą trzeba po prostu przebywać, żyć trochę ich życiem. To stara zasada, której staram się trzymać… I dziś widać tego efekty w poprzednich parafiach.

Podczas rozmowy z pewnym duchownym usłyszałem od niego następujące słowa: „Dobry Kapłan, to taki, który nie przywiązuje ludzi do swojej osoby, lecz poprzez swoją osobę wskazuje im drogę do Pana Boga i do Niego stara się ich przywiązać”. Jak Ksiądz odniósłby się do tego stwierdzenia, w kontekście zmiany miejsca posługi co kilka lat?

Normalną jest rzeczą, że ludzie się do siebie przyzwyczajają, przywiązują. Są księża bardziej i mniej lubiani. I szkoda „fajnego” księdza, który odchodzi z parafii. Ale zawsze zwracam uwagę tym, którymi się duszpastersko opiekuję, że nie ja jestem najważniejszy, że nie przychodzą dla mnie czy jakiegoś innego księdza, lecz dla Pana Boga. To jest niezmiernie ważne w kontekście faktu, że ksiądz po jakimś czasie odejdzie z parafii i przyjdzie inny na jego miejsce…

Każdy człowiek ma jakiś sposób na spędzenie wolnego czasu, jakieś hobby, zainteresowanie. Czy mógłby Ksiądz pochwalić się nam swoimi zainteresowaniami?

Przeróżne. Chyba nie mam ulubionych… 😉

Czy może już Ksiądz nam cokolwiek powiedzieć na temat parafii Miłosierdzia Bożego oraz Żor po pierwszych miesiącach pobytu i posługi w naszym mieście?

Pierwsze miesiące w Żorach, pierwsze odwiedziny kolędowe w domach parafian… Czuję się bardzo dobrze wśród Was i mam nadzieję, że tej wzajemnej serdeczności i życzliwości nie zabraknie…

Dziękuję za poświęcony czas